Jak nowicjuszki
Inauguracja rozgrywek na własnej hali nie przebiegła zgodnie z oczekiwaniami i ostatecznie choć Akademiczki najpierw odrabiały straty, a potem wyszły na prowadzenie w meczu ostatecznie przegrały 2:3 z zespołem z Siemiatycz. W pierwszych minutach więcej klarownych sytuacji miały gospodynie, potem do głosu doszły przyjezdne. Groźne akcje przeprowadzała głównie najlepsza zawodniczka Siemiatycz – Beata Cabaj. To właśnie Beata Cabaj wykorzystała moment dekoncentracji gospodyń w obronie i atomowym uderzeniem pokonała Zuzannę Nikisz. Akademiczki konsekwentnie dążyły do wyrównania. Pod koniec pierwszej części gry świetne prostopadłe podanie zagrała Marta Walczak, a powracająca po kilkumiesięcznej przerwie Ewelina Karwańska pewnym strzałem pokonała bramkarkę zespołu gości. Na tablicy wynik widniał więc 1:1 i po wyrównanej pierwszej połowie z remisowym rezultatem obie ekipy udały się do szatni. Po zmianie stron ponownie więcej z gry miały gospodynie, nie przekładało się to jednak na wynik spotkania. Dopiero mocne wstrzelenie piłki przez Katarzynę Włodarczyk w pole karne przeciwniczek - po rykoszecie od obrońcy znalazło drogę do siatki. Kilka minut później mogło być 3:1, ale strzał Sylwii Padiasek wylądował tylko na słupku bramki Oriona. W odpowiedzi świetną indywidualną akcją popisała się dobrze dysponowana Beata Cabaj i po raz drugi pokonała Zuzannę Nikisz. Akademiczki próbowały odpowiedzieć, jednak pewnie grała obrona i z dużym szczęściem interweniowała bramkarka Siemiatycz. Kolejny raz sprawdziło się przysłowie, że niewykorzystane sytuacje się mszczą i na niespełna 20 sekund przed końcem kontratak gości wykończyła Izabella Kwapiszewska. Akademiczki próbowały jeszcze zdobyć gola po rozegraniu piłki z rozpoczęcia, ale ostatecznie to przyjezdne cieszyły się z 3 punktów. Największym pozytywem jest to, że zgromadzeni na sali kibice mogli podziwiać piękno futsalu – dynamiczne, ciekawe akcje, wybloki, wślizgi… Szkoda tylko, że Akademiczki nie utrzymały wyniku 2:2 i dały sobie wbić gola na 18 sekund przed końcem spotkania, a pogrążyła je Izabella Kwapiszewska, która w przeszłości nosiła koszulkę z gryfem na piersi.