Z Suwałk z niczym
Mecz z beniaminkiem z Suwałk mógł być dla Akademiczek spotkaniem na przełamanie. Nie tylko nie był, bo nie udało się strzelić upragnionej bramki, ale też nie pomógł w przywiezieniu do Warszawy jakiejkolwiek zdobyczy punktowej. Nie będziemy rozpisywać się o dwóch 100% okazjach jakie miały Akademiczki w tym spotkaniu, nie będziemy pisać o prowadzeniu gry przez przyjezdne i częstszym posiadaniu piłki. Napiszemy o jednej sytuacji którą wykorzystały gospodynie w tym meczu, dzięki czemu trzy punkty zostały w Suwałkach. Błąd w przyjęciu, brak asekuracji w środku pola, zbyt duża przestrzeń pozostawiona napastniczce i to musiało zakończyć się bramką. Niestety wciąż sytuacje, które powinny zakończyć się bramką dla Akademiczek, tak się nie kończą. Czy maszyna zacięła się na zawsze? Czy ma tu znaczenie brak kontuzjowanych zawodniczek? Nie powinien, pojedyncze ogniwa zespołu powinny być z meczu na mecz silniejsze, dzięki czemu silniejszy będzie zespół.
Warto wspomnieć o słowach doświadczonej sędzi, która prowadziła to spotkanie, na co dzień mając do czynienia z wyższymi ligami. Pani sędzia, po spotkaniu nie omieszkała pochwalić obu zespołów za kulturę gry, doceniając zaangażowanie zawodniczek i podkreślając czystą, sportową walkę.
Napiszemy jeszcze o piłkarskiej atmosferze jaka panuje w Suwałkach, mniejsze miejscowości mają swoją specyfikę i klimat, a zawodniczki z Suwałk mają szczęście móc grać przy takich trybunach, na obiekcie przystosowanym do rozgrywek I ligi w wykonaniu panów. Wsparcie trybun przez 90 minut, atmosfera jak na niejednym meczu jakie można oglądać w tv, takich spotkań chciałoby się rozgrywać więcej. Fajnie, że zespół z takim zapleczem, choć daleko, rozgrywa mecze w naszej lidze.