Najtrudniejszy pierwszy krok, już za nami

Najtrudniejszy pierwszy krok, już za nami

Mecz w Zduńskiej Woli rozpoczął się z opóźnieniem, jak się dowiedziałyśmy (również z opóźnieniem) na boisko nie dotarł sędzia główny i boczny. Zawody poprowadził drugi sędzia boczny, a na liniach pojawiły się zawodniczki, jedna z drużyny gości jedna gospodarzy. Zapowiadało się ciekawie.

Mecz rozpoczął się od walki w środku pola. Panujące na boisk warunki nie sprzyjały szybkiej grze piłką po ziemi, a i zawodniczki obu drużyn, w określonych strefach boiska, miały niekiedy problem z utrzymaniem się na nogach. Pierwszy groźny strzał na bramkę przeciwniczek oddały Warszawianki w 12 minucie meczu, a właściwie były to dwa strzały w krótkim odstępie czasu. Pierwszy wyłapała bramkarka, drugi nieznacznie minął słupek. W obu przypadkach uderzała Katarzyna Włodarczyk. Przed kolejną szansą na zdobycie gola, po dwóch minutach, stanęła Anna Grabowska, która wychodziła sam na sam z bramkarką. Pierwszą groźną akcję, gospodynie, przeprowadziły w 18 minucie. Z lewej strony piłkę na długi słupek dogrywała zawodniczka ze Zduńskiej Woli, jednak zabrakło zamknięcia akcji i piłka mijając słupek opuściła boisko. Warszawianki odpowiedziały bardzo szybko, w 20 minucie piłkę uderzała Karolina Skrzypczyk, jednak i tym razem strzał był niecelny. W 25 minucie sam na sam z bramkarką wychodziła jeszcze Aleksandra Jasik, ale zbyt mocno wypuściła sobie piłkę, którą ostatecznie wyłapała dobrze grająca na przedpolu, bramkarka ze Zduńskiej Woli.

Co nie udało się Akademiczkom, udało się gospodyniom. Po akcji w stylu "pałowanie piłki", dość ofiarnie, ale przytomnie, piłkę do napastniczki zgrała zawodniczka Pogoni., ta niewiele się wahając uderzyła piłkę w środek bramki pod poprzeczkę, mijając próbującą interweniować Zuzannę Nikisz. W pierwszej połowie wyrównać stan spotkania mogła jeszcze Katarzyna Orlińska, jednak jej strzał zbyt lekki, wyłapała bramkarka.

Druga połowa zaczęła się od mocnego akcentu gospodyń, które poszły za ciosem i przeprowadziły pierwszą skuteczną akcję prawą stroną, zakończoną bramką. Dwubramkowe prowadzenie gospodyń to nie jest to o czym marzyły Akademiczki, ale nie z takimi sytuacjami już sobie radziły. Kilka roszad w ustawieniu, determinacja i walka, sprawiły, że mimo prowadzenia gry przez gospodynie, przez większą część drugiej połowy, to Warszawianki strzelały już tylko gole. Najpierw w groźnej akcji zaczepnej po odbiorze Zuzanny Maronde, i prostopadłym podaniu Katarzyny Włodarczyk, bramkę kontaktową mogła strzelić Marta Walczak, jednak w ostatniej chwili interweniowała obrończyni, wybijając piłkę na rzut rożny. To właśnie akcja po rozegraniu rzutu rożnego i przytomne zachowanie Karoliny Skrzypczyk, dały Akademiczkom bramkę kontaktową. Drugą bramkę dla Akademiczek strzeliła Katarzyna Włodarczyk, dobijając wyplutą przez bramkarkę piłkę, po rzucie wolnym wykonywanym przez Zuzannę Nikisz. Od tej chwili obie ekipy ukierunkowały wszystkie swoje siły na zdobycie trzeciej bramki. Jako pierwsze swoją sytuacje ponownie z prawej strony boiska, stworzyły sobie gospodynie, na co w doliczonym czasie gry odpowiedziały Warszawianki. Zbyt mocno piłkę wypuściła sobie Katarzyna Włodarczyk i ostatecznie faulowała bramkarkę gospodyń próbując dojść do piłki.

Wynik meczu wydaje się być sprawiedliwy, najważniejsze, że żadna z zawodniczek nie doznała poważnego urazu w tak trudnych warunkach. Akademiczki przywożą z trudnego terenu jeden cenny punkt. Udało się w końcu strzelić bramkę, a nawet dwie, jednak tym razem okazało się to za mało, żeby wygrać spotkanie. Cieszy jednak fakt, że gra zaczyna wyglądać co raz lepiej. Z bardzo dobrej strony w tym meczu pokazała się młodziutka Sylwia Żbikowska i aktywna całe spotkanie Zuzia Maronde, były w tym meczu dużą podporą dla doświadczonych koleżanek.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości