Bokserski knock-down

Bokserski knock-down

Spotkanie XV kolejki Akademiczki z Warszawy rozegrały w Ząbkach z miejscową drużyną, Ząbkovią Ząbki. Mecz miał decydować o tym, kto po 90 minutach na dłużej zagości na trzecim miejscu w tabeli i nie straci dystansu do uciekających ekip z Tomaszowa i Olsztyna. Przed tym meczem, Ząbkovia i AZS UW, zgromadziły tyle samo punktów. Dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu, to gospodynie spotkania zajmowały trzecią lokatę, a Warszawianki czwartą. Mecz zapowiadał się bardzo ciekawie.

Spotkanie można by opisać jak bokserskie starcie. Pierwszy cios mogły zadać przyjezdne, w trzy minuty stworzyły dwie sytuacje i powinny prowadzić 2:0. Te lekkie ciosy być może trochę postraszyły gospodynie, jednak sprawiły tylko, że obudziły się one i przystąpiły do gry. Pierwszy odgrażający się cios zadały w 11' minucie, otrzymawszy prezent od przyjezdnych zdobyły bramkę, po nieporozumieniu w formacji obronnej Akademiczek. Taki wypadek przy pracy nie podłamał przyjezdnych tylko zmusił do kolejnych ataków, jednak kto atakuje i zapomina o trzymaniu gardy, dostaje kolejne ciosy, a ten przyszedł dość szybko. W 20' drużyna z Ząbek podwyższyła prowadzenie do dwóch bramek, co było kolejnym prostym ciosem, który przyjęły Akademiczki. Łuk brwiowy rozcięty, jednak wciąż stoją na nogach. Nie minęła minuta i dwubramkowe prowadzenie mogło zostać zmniejszone, jednak Warszawianki po raz kolejny oddały niecelny strzał, tym razem niecelny lewy sierpowy. Drużyny do końca rundy pozostały w zwarciu, a wynik nie uległ zmianie.

Druga runda zaczęła się od groźnej akcji Warszawianek, które kolejny raz wyprowadziły mocny cios, jednak niecelny. Ambicja i wola walki przyjezdnych osłabiły czujność w akcjach obronnych i gospodynie przeprowadziły akcję zakończoną trzecią bramką. Tym razem Akademiczki wylądowały na deskach, szybko jednak podnosząc się do pionu nie odstawiały nogi w żadnej sytuacji, jednak refleks i szybkość nie były już takie jak na początku. Warszawianki prowadziły grę, próbując rozgrywania przez wszystkie formacje, to z lewej to z prawej strony czy też ze środka. Gospodynie grały głównie z pominięciem linii środka, kierując piłki do napastniczek. Wydawało się, że przyjezdne do końca spotkania stać na zadanie celnych ciosów i do 90 minuty były ku temu szanse, jednak knock-down zadany w drugiej połowie, sprawił, że wszystko odbywało się w zbyt wolnym tempie, z opóźnieniem, bądź z niedokładnością, a rolę wytrawnego boksera przyjęły gospodynie, które zadały jeszcze trzy mocne ciosy, wygrywając to spotkanie na punkty, 6:0.

Jak mówił Muhammad Ali, dla niego nie ma porażek, albo wygrywasz, albo się czegoś uczysz. Czego nauczy to spotkanie Akademiczek? Słynny bokser twierdził też, że: "Zwy­cięzcy są zro­bieni z cze­goś co znaj­du­je się wgłębi nich sa­mych -prag­nienie, marze­nie, wiz­ja. Muszą mieć wyt­rzy­małość do os­tatniej mi­nuty, muszą być trochę szyb­si, muszą mieć umiejętności i wolę. Ale wo­la mu­si być moc­niej­sza niż umiejętności" - czy następnym razem wola będzie mocniejsza, bo umiejętności są i zawsze były.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości